poniedziałek, 28 maja 2012

Dnia 26-05-2012r. o godz. 14 wyjechałyśmy z Goleniowa, by kontynuować nasz szczytny cel. Na miejscu byłyśmy około godz. 15 z minutami. Przywitała nas siostra Marysia, która przekazała nam farbki od Izy i Mirka. Dziękujemy bardzo.
Po przygotowaniu "sprzętu", ruszyłyśmy na sale- przeznaczone do badań milusińskich.
Zaparzyłyśmy sobie kawusię, zjadłyśmy drożdżówki zrobione przez mamę Madzi. Mniam, mniam- pychotka. Dziękujemy :)
Gdy tak sobie malowałyśmy, siostrzyczka Marysia rozśmieszała nas do łez :) 


 To właśnie do tej salki badań, trafiliśmy z naszym synkiem w lany poniedziałek. 
Teraz to pomieszczenie rozweseliłoby jego przerażoną buźkę :)



 Kolejny pokoik do badań
Fotka dla Madzi, hihih...

Nad głową konia, brakowało tynku, więc co tam- Artystka domalowała muchę.

W ostatniej upiększanej salce, zapanował iście morski klimat:





Gdy przeszłyśmy do kolejnego pokoju, na oddział zadzwoniła Pani Danusia, która poprosiła nas o pomalowanie i rozweselenie poczekalni w Kardiologicznej Izbie Przyjęć- dla dzieci.

Tak więc, Madzia i jej wewnętrzny talent- ciach mach i pojawiła się :
Koniec naszego malowania, nastał o godz. 2 w nocy.

--------------------------------------------
-----------------------

Kolejny dzień naszej przygody rozpoczął się o godz. 6 rano, dnia 27-05-2012r. 
Dyżur nocny, na Izbie- miała Pani Bożenka. W tym miejscu pragniemy siostrzyczce podziękować, za miłą gościnę, pochwały, a także za pieniążki przekazane na zakup kolejnych farbek. 
- DZIĘKUJEMY -

Siostrzyczka Bożenka i brygada.

Po porannej kawusi, ruszyłyśmy na drugie piętro, by dokończyć malowanie w poczekalni Kardiologicznej Izby Przyjęć.









Ten etap, zakończyłyśmy około godz. 10. 20. Więc poszłyśmy przygotować sobie śniadanko, po czym zabrałyśmy się do malowania  poczekalni, znajdującej się w poradni na terenie szpitala.






Malowanie zakończyłyśmy około godz. 14. Zebrałyśmy wszystkie rzeczy, a na oddziałach zjawimy się za około miesiąc, mając nadzieję, że  Ewa- da radę wybrać się tam z nami.

Pozdrawiamy Wszystkich serdecznie.




sobota, 26 maja 2012

W dniu dzisiejszy życzenia składamy, gdyż jest
 Święto Mamy.
To jest dzień radosny wielce, kiedy to dzieci dziękują, 
za miłość, porady, radość i serce. 
Takie przychodzą do głowy życzenia, zdrowia,  
marzeń spełnienia, uśmiechu radosnego
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO.
My mamy swoje kochamy, dlatego nie zapominamy 
i życzenia najserdeczniejsze składamy.

czwartek, 24 maja 2012

Witamy naszych czytelników i miłych gości. 

 

Wpadłam na pomysł, by zachęcić Was do polubienia naszego bloga. 
Wielkimi krokami, zbliża się święto wszystkich mam. Ja dla swojej mamuśki, przygotowałam taką niespodziankę:

Dodatki i fotografia-  by me :)

Jeśli byście chcieli obdarować mamę, właśnie takim upominkiem z miłą chęcią wstawię do "rameczki" zdjęcie zrobione przez Was. Myślę, że nie jedna z mam była by szczęśliwa z takiej niespodzianki.
Polecam :)

A teraz z życia wzięte:
Dzisiejszy dzień zaskoczył nas z tej gorszej strony. A mianowicie ja z Ewą wybrałyśmy się do hurtowni farb, znanej mieszkańcom Goleniowa. Poprosiliśmy o choć jeden barwnik- na co usłyszeliśmy- Goleniowski szpital jest w opłakanym stanie i to właśnie tam dałem farby na oddział dziecięcy. Szpital w Szczecinie mnie nie interesuje. No cóż. Podziękowałyśmy i odeszłyśmy zniesmaczone.


25-05-2012r.

W dniu jutrzejszym jedziemy kontynuować nasz szczytny cel. Poświęcimy na to sobotę i niedzielę - HUUUURRRAAAA

środa, 23 maja 2012


Nowe wieści :)

Na świecie nie brakuje ludzi dobrej woli. To co robimy jest całkowicie charytatywne. Jednak zakup lepszych farbek, to duży wydatek. Wpadłam więc na pomysł, by popytać w firmach, zajmujących się sprzedażą artykułów papierniczych, farb itp. rzeczy, czy by nie chcieliby nas wesprzeć oferując choć 1 farbkę.
Pierwszym etapem, był e-mail napisany do firmy DRUCZEK w Goleniowie.


Przez ten codzienny "bieg", w e-mailu napisałam nr tel. kontaktowy do męża zamiast do siebie....ups, ale gafa. 
Właściciel firmy odezwał się natychmiast, a że byłyśmy w pobliżu, wstąpiłyśmy osobiście poprosić choć o wsparcie naszej "akcji".
Udało się. Pan dał nam farbki, które są naprawdę dobre i dość drogie.
Dziękujemy bardzo za tak cenny dar :)

Kolejną miłą niespodziankę, zrobili nam Ewa i Rafał, którzy przekazali  sporą kwotę na zakup farbek! Dziękujemy Wam bardzo za tak miły gest.
I tak minął nam kolejny dzień.  Darczyńcom dziękujemy za dobre serce i bardzo miły gest.

 Dziękujemy także za miłe słowa wszystkim użytkownikom i czytelnikom na forum

Kolejna nowina, jest taka, iż nasza artystka Madzia, od dziś przestała być osobą bezrobotną. 
Czas wyjazdów, będzie trzeba dopasować do jej wolnych dni, pytanie nasuwa się tylko jedno- kiedy ta nasza zdolniacha ma odpoczywać ?  :)

Pozdrawiamy naszych czytelników serdecznie, życząc spokojnej nocy :)




Dzień drugi...20-05-2012r.

Niedziela, godz. 7.15 wyjazd do Goleniowa. Zapakowałyśmy Madzię- naszą artystkę i w dalszą drogę. W Szpitalu byłyśmy kilka min. po godz.8.

Przywitała nas bardzo miło- siostrzyczka Ania. Pochwałą nie było końca. Jaki to szczytny cel, jak to będzie weselej :)

Tego dnia wzięłyśmy się ostro za pracę. Ania, nasza siostrzyczka co chwilę pytała- dziewczyny kawusię? Coś do picia? A nawet "zmusiła" nas do przerwy śniadaniowej- co by nie jeść w biegu :)

Gdy nadeszła pora obiadowa, po korytarzu rozniósł się zapach. Ania, przygotowała nam posiłek, po czym zamówiła pizze. Było nam bardzo głupio, że naraziliśmy Anię na koszty. 
ANIU- DZIĘKUJEMY TOBIE BARDZO ZA WSZYSTKO!
Jesteś pielęgniarką z powołania. Masz wspólny temat z dziećmi, dzięki czemu one choć na chwilę zapominają o swoim bólu. Umilasz im czas jak tylko możesz!!! Zasługujesz na medal!!!

Nowe szkice pojawiły się na ścianach korytarza, salce badań, a nawet jeden w przychodni. Oceńcie sami:




No i pamiątkowe zdjęcie z siostrzyczką Anią:
Na tym zdjęciu, ostrość gdzieś zwiała.


I co sądzicie o tym bajkowych postaciach??

poniedziałek, 21 maja 2012

Marzenia, pomysły....czas na ich realizację :)

A wszystko zaczęło się tak :

Studiowałyśmy razem, pracowałyśmy sobie w firmie- której nie polecimy nikomu, a to wszystko przez dyskryminację i stosowanie mobbingu  wobec pracowników przez osoby zajmujące wyższe stanowiska, rzec można- na najwyższym szczeblu. 
Jedyne czego nam brakuje, to szalonych koleżanek...wymieniać nie trzeba... :)

Poznałyśmy się na tyle, by zacząć wspólną przygodę. Każda z nas ma coś w sobie. Każda z nas ma zainteresowania, ambitne plany, marzenia. 

Pojawiła się okazja namalowania na ścianie bajkowej scenki "truskawkowe ciastko". Ewa, nasza koleżanka, spełniła marzenie swojej córki, a Madzia nasza artystka :) naszkicowała bajeczkę w mgnieniu oka.




Debiut Madzi i jej ekipy, w skład której weszły:
Dana, Ewa i Ilona.


Następnego dnia, w naszych głowach pojawiły się plany. Napisałam wiadomość e- mail do szpitala przy ul. Arkońskiej w Szczecinie, z propozycją rozweselenia ścian w salkach małych pacjentów.
Skontaktowałam się z  Panią Beatką, pielęgniarką oddziałową-
specjalistką  organizacji i zarządzania. Była zachwycona naszym pomysłem i wyraziła zgodę na realizację naszego planu.
Ze względu na na osobiste sprawy Pani Beatki, nasz szczytny cel został opóźniony i rozpoczęty dzięki zaangażowaniu Pani Ewy- zastępującej oddziałową. 
 

Dzień pierwszy: 19-05-2012r.

Wyjazd godz. 7.15. W Goleniowie odebrałyśmy Madzię i dalej w drogę. Na terenie szpitala byłyśmy o godz. 8 z minutami. Przywitała nas bardzo miła pielęgniarka mająca w tym dniu dyżur na izbie przyjęć zakaźnego oddziału dziecięcego.
Udostępniła nam szafkę, pokazała gdzie możemy sobie przygotować kawę, czy też posiłek. Obeszłyśmy sale, do których trafiają dzieci oczekujące na badanie lekarskie. 
Mamy nadzieję, iż te nasze malunki, pozwolą choć na chwilę nacieszyć oczka milusińskich. 
Nasza artystka, trzeba przyznać, że talent to ona ma :)



Ewa i jej poświęcenie




I mój mały debiut, jeśli mowa o szkicu...







Kolejnym etapem, było rozweselenie wejścia do Izby przyjęć: oceńcie sami.

Pobyt na izbie zakończyłyśmy o godz. 17.40, a na pokrzepienie sił- czekolada :)
Podziękowania dla personelu, za miłe słowa i gościnę.

 ps. Nie obyło się bez niespodzianek....a mianowicie, autko nam się zbuntowało i nie chciało odpalić...wrrr...dziewczynki dzielnie popchały, ubrudziły rączki i tak całe i zdrowe wróciłyśmy do domu. Nabierałyśmy sił, by kolejnego dnia, zrealizować więcej pomysłów.